
Słowem wstępu. Jestem zdania, że nikt nikogo nie przekona w artykule do swojej tezy pod tytułem “parang jest lepszy do bushcraftu bo …” – bowiem każdy ma inne upodobania i innych narzędzi używa. Jeden idzie do lasu z małą poręczną siekierką, którą trzeba niestety się namachać, inny zaś zabiera ze sobą ciężką i masywną siekierę – po prostu gość należy do takich co się w tańcu nie pitolą – znam i takich. Do czasu poznania się bliżej z parangiem ja też zawsze zabierałem siekierę (większą lub mniejszą) – w zależności od tego jaki był plan wypadu i co miałem do zrobienia. Do tego przy plecaku zawsze znalazło się miejsce na laplandera i robił się niezawodny zestaw do pracy w drewnie.
Wiktor i parang
W 2017 roku podczas szkolenia Realnych Technik Przetrwania na pomorzu Wiktor (nasz instruktor z Pomorza) przytargał ze sobą narzędzie przypominające maczetę lecz maczetą nie będące. Biegał z ustrojstwem po lesie i rąbał drzewo jak szalony testując nowego “paranga” od Garbatego. Moja wrodzona ciekawość nie pozwoliła mi dalej się temu przyglądać więc za zgodą właściciela przejąłem narzędzie w swoje łapy. Po kilku godzinach pracy pomyślałem sobie, że dobrze byłoby mieć taki sprzęt w swojej kolekcji.
Po powrocie ze szkolenia zafascynowany parangiem szybki telefon do jednego z moich ulubionych nożorobów i zamówienie złożone. Gdy po około dwóch miesiącach dotarł do mnie “Julek” – bo tak go nazwałem, nawet nie czekałem do weekendu. Natychmiast udałem się do lasu, przetestować nowy nabytek. Julek, od ponad roku towarzyszy mi przy okazji każdego wypadu do lasu i testowany był absolutnie w każdych warunkach atmosferycznych zarówno z drewnem liściastym jak i iglastym.
Szybko odkryłem, że parang jest niezwykle uniwersalnym narzędziem, wręcz idealnym do wszelakich obozowych i leśnych prac. Dzisiaj z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie pracy w lesie bez niego. Jak to się mówi, do dobrego człowiek się szybko przyzwyczaja. Dobrze radzi sobie z każdym drewnem, twardym i miękkim, liściastym i iglastym. Technika pracy narzędziem jest inna niż siekierą, lecz można się relatywnie szybko do tego przyzwyczaić – daje to jednak bardzo duże możliwości, szczególnie gdy chcemy szybko podzielić drewno na mniejsze polana do ogniska.
W lutym 2018 roku testowaliśmy go przez 100 godzin w akcji “Oswajamy Mróz” gdzie uczestnicy eksperymentu pracowali nim przy minus pięćdziesięciu stopniach Celsjusza. Julek … dał radę.
Co mnie zauroczyło w parangu?
Po pierwsze: wytrzymałość
To co da się zauważyć na pierwszy rzut oka, gdy weźmie się narzędzie do ręki, to fakt że niewątpliwie autorowi zależało na wytrzymałości. Materiał z którego powstał parang to znana z innych produktów Garbatego wysokowęglowa stal O2/NMV hartowana na około 57 HRC. Stal oprócz samej wytrzymałości zapewnia narzędziu sprężystość przy czym jest trudno ścieralna – używa się ją bowiem w przemysłowych nożach do papieru czy gumowych węży.
Na dzień dzisiejszy Julek ma już ponad rok i przeżył bardzo ciężkie chwile. Kilkanaście szkoleń Survivaltech nie oszczędzało narzędzia, wręcz przeciwnie dało mu mocno w kość. Przez cały okres użytkowania narzędzie ostrzone było raptem dwa razy! I nie wynika to z zaniedbania czy też niechlujstwa – po prostu ostrzenie nie było potrzebne, co dla mnie jest olbrzymią zaletą.
Po drugie: niebywale łatwa praca z drewnem
Jak mniemam jest to zasługa kilku elementów. Pierwszym z nich jest zastosowanie szlifu typu convex (szlif wypukły). Dzięki niemu parang bardzo dobrze radzi sobie podczas rąbania czy też batonowania gdyż zmniejsza tarcie i rozpycha drewno w przeciwieństwie do klasycznych płaskich szlifów. Drugim elementem nie mniej ważnym jest waga narzędzia, która nie przeszkadza a wręcz pomaga podczas obozowych prac – 660 gram oraz dobre wyważenie narzędzia robią robotę.
Po trzecie: rękojeść
Jednym z elementów, na który trzeba zwrócić uwagę przy parangu to rękojeść. Głęboko wyprofilowana gwarantuje nam niezwykle wygodny i pewny chwyt, a co za tym idzie i bezpieczeństwo, że parang nie wyleci nam z ręki podczas pracy. Do wyboru okładzin na rękojeść producent daje nam następujące rodzaje drewna: azobe, zebrano, amaranth, amazaque, palisander oraz paduk. Spośród wymienionych mój wybór padł na pierwsze z nich: azobe, co było nieprzypadkowe. Azobe to afrykańskie drewno z rodziny ochnowatych, które bardzo często wykorzystywane jest w przemyśle z racji swoich niezwykłych właściwości. Azobe wykorzystywane jest wszędzie tam, gdzie drewniane elementy są narażone na działanie szkodliwych czynników atmosferycznych oraz olbrzymie naprężenia. Znajduje się w czołówce najtwardszych, najtrwalszych oraz najodporniejszych drzew na świecie – czyli tak jakby było stworzone idealnie na rękojeść paranga dla ekipy Survivaltech.

Matilda od Helikon-Tex i parang od Garbaty Knives
Po czwarte: pochwa do paranga
To naprawdę bardzo dobrze i elegancko wykonana rzecz. Kuba zdecydował się na zastosowanie skóry bydlęcej grubej na 3,5 mm, impregnowanej na gorąco specjalnym preparatem. System troczenia rozwiązany jest w multi funkcjonalny sposób: narzędzie można mieć klasycznie przypięte do paska, a dwie dziurki na czubku pochwy służą do przeplecenia rzemienia i przytroczenia do uda, dzięki czemu, całość na lata podczas chodzenia. Innym sposobem jest pozbycie się (odpięcie) mocowania do paska i schowanie całości do plecaka. Ja postanowiłem nieco zaszaleć i zamówiłem pochwę z systemem molle/pals, dzięki czemu paranga przyczepiam do Matyldy od HelikonTex tak by mieć go cały czas łatwo dostępnego. Nic mi nie dynda przy pasku i nie deprymuje mnie gdy przemieszczam się gdzieś między chaszczami.
Podsumowując. Parang to bardzo uniwersalne narzędzie, jakby stworzone dla mnie. Jest bardzo wytrzymałe i nie traci ostrości. Niezależnie od tego czy mamy do czynienia z twardym czy miękkim drewnem praca z nim to czysta przyjemność. Polecam.
Zdjęcia: Garbaty Knives
Piotr “Dr Mróz” Marczewski

Nasz ekspert w zakresie hipotermii, ekstremalny mors. Jego rekord życiowy to 1:30 godz. w wodzie o temperaturze 2stC oraz pozytywnie zaliczony test w akcji „Oswajamy Mróz” w styczniu 2019 – wszedł do wody o temperaturze 0,14 st.C dwanaście razy po 10 minut w ciągu 12 godzin, spędzając łącznie w przeręblu dwie godziny. Trening przeprowadził nic nie jedząc i nie dostarczając żadnych innych kalorii do ogrzania organizmu. W kwietniu 2019 roku podczas „Bike Ekspo” spędził w komorze -100 st.C (pulsacyjnie -150 st.C) 6 i pół godziny stojąc! – asekurując wielokrotnego rekordzistę Guinnessa Valerjana Romanovskiego podczas bicia kolejnego rekordu.
Mega użytkowe narzędzie. W zestawieniu mały nóż i parang to najlepszy zestaw do Lasu. Polecam
U mnie od roku niezmiennie: parang plus MOD01 i nic więcej nie trzeba. Pozdrawiam POMORZE!
a ja używam najczęściej huntera (mimo innych fajnych noży ) i parang i jest super