
Zanim poznałem Kubę i jego RawNecka wcześniej jako alternatywy dla foldera używałem kompaktowej Mory Eldris i szczerze mówiąc tak mi podpasowała, że nie nigdzie się bez niej nie ruszałem. Znacie ją dobrze, dlatego nie ma co jej opisywać.
Na początku tego roku będąc z wizytą na Pomorzu, dzień przed szkoleniem realnych technik przetrwania poznałem Kubę Szydłowskiego, znanego także jako Garbaty Knives. W moje łapy wpadło kilka ciekawych modeli takich jak Traper, Hunter czy cieszący się na ostatnim zlocie Knives.pl olbrzymią popularnością parang. Przy wspólnym ognisku rozmawialiśmy o necku, który miał niebawem pojawić się w sprzedaży. Po kilku godzinach z narzędziami Garbatego wiedziałem, że to będzie porządny sprzęt.
Niedługo później drogą kupna nabyłem okazyjnie „Raw Necka” prosto ze stajni Garbatego. Do biura dostałem porządnie zapakowaną paczkę z moim nowym nabytkiem, certyfikatem oraz zestawem kilku wizytówek. Wiedząc, że ten artykuł powstanie poprosiłem Garbatego o napisanie kilku słów o swoim produkcie, aby móc bliżej Wam przybliżyć jego konstrukcję. Warto przy okazji nadmienić, że jest to pierwszy z serii artykułów o jego sprzętach – kolejne pojawią się wkrótce, natomiast zanim powstaną musimy trochę pokatować noże, aby móc coś o nich napisać. We wszystkich artykułach opiszemy genezę, konstrukcję, zastosowanie oraz wszystkie funkcje, nawet te niewidoczne na pierwszy rzut oka. Na sam początek wybraliśmy najmniejszy i najmłodszy model, który dostał nazwę „Raw Neck”.
Raw czyli surowy
Raw (ang. surowy), ponieważ z założenia ma być to nóż do używania nie tylko na wypadach, ale i na co dzień, bez obaw, że gdy zgarnie kilka rysek, straci swój blask. Trzeba przyznać, że wszystkie noże produkcji Garbatego mają w sobie zarówno nutę surowości jak i elegancji. – W swoich wyrobach stawiam przede wszystkim na ergonomię i funkcjonalność, wysoką jakość materiałów czy komponentów oraz „pielęgnuję” swój własny surowy styl – mówi twórca. Trudno się z tym nie zgodzić trzymając w ręku jego narzędzia.
Geneza
Ten model z założenia miał być dopełnieniem całej linii noży bushcraftowo – survivalowych. Potrzebne było małe, poręczne i maksymalnie użyteczne ostrze, które sprosta wielkim wyzwaniom. Koncepcja była prosta: neck, zero zbędnych rzeczy, lekki, w pochwie kydexowej, co by wisząc na szyi, był zawsze pod ręką. Przyznać muszę, że założenie bardzo słuszne – nóż ze względu na swój kształt, grubość oraz wagę absolutnie nie przeszkadza podczas normalnych prac obozowych, nie czuć go, pomimo że zawsze jest pod bluzą lub kurtką gotowy do akcji.
4,5mm wysokowęglowej stali O2/NMV
Stal jaka została zastosowana w nożu to wysokowęglowa stal O2/NMV, której nie da się wprost nie polubić przede wszystkim za świetną agresję cięcia i długie trzymanie ostrości roboczej. Całość jest maksymalnie surowa a jako najlepszą naturalną powłokę antykorozyjną twórca zastosował pozostały nagar po hartowaniu. Czy to działa? Tak, bezbłędnie. Nóż przeszedł trudy i znoje naszych szkoleń, ponadto niezliczone razy był w terenie spełniając rolę podstawowego narzędzia. Po tych kilku miesiącach zachował swój surowy wygląd, nie posiada korozji, pomimo iż za każdym razem pracował w niezwykle trudnych warunkach. Grubość necka to 4,5 mm.
Konstrukcja w iście Garbatym stylu
Ten nóż po prostu posiada zapas wielkiej mocy, który od razu znalazł fanów jako niezniszczalne małe narzędzie. Konstrukcja jest maksymalnie odciążona. W pierwszej generacji noża środek w rękojeści posiada jeszcze „poprzeczkę” lecz w następnych seriach już jej zabraknie, gdyż jest zbędna. Neck i tak jest wystarczająco mocny, a zyskamy dzięki temu parę gram mniej. Geometria miała być użyteczna pod wieloma względami. Żadnych fikuśnych wzorów. Krawędź tnąca z brzuszkiem, którym bardzo dobrze kroi się kiełbasę na ognisko jak i oprawia zwierzynę – podkreśla twórca. W drugiej generacji zmieni się jeszcze grzbiet klingi. Nie będzie on miał całych zaokrąglonych krawędzi, lecz od gimpingu w stronę sztychu zeszlifowane na „ostro” by można było krzesać iskry. Identycznie jak we wszystkich produktach Kuby, gdzie grzbiety słyną z ostrości i łatwego „skrobania” iskier – i taki oto model otrzymałem w paczce. Dzięki ostrej krawędzi grzbietu jest to moje podstawowe narzędzie do pracy z krzesiwem.
Na rękojeści prosty oplot z paracordu, który nadaje mu dodatkowo charakteru i niezwykle surowego wyglądu. Przy okazji mamy do dyspozycji w razie awaryjnej sytuacji około metra linki o bardzo dużej wytrzymałości. Na początku mój neck posiadał oplot w kolorze zielonym, lecz szybko zrezygnowałem z tego koloru na korzyść jaskrawego różowego stając się obiektem drwin i darcia łacha wśród kolegów. Jako że słynę z nagminnego gubienia rzeczy, odkąd zmieniłem kolor paracordu jestem w stanie namierzyć mojego necka pozostawionego gdzieś w trawie w ciągu kilku sekund.
Podsumowanie
Raw Neck to kawał dobrej oraz niezawodnej i długo trzymającej ostrość konstrukcji. Nie jest ładny, jest natomiast ergonomiczny, lekki i bardzo wytrzymały. Bez oglądania się w tył zamieniłem Eldrisa na Raw Necka, który towarzyszy mi zawsze, bez względu na to czy wychodzę na spacer do lasu czy na dłuższą wyprawę. Komplet, który otrzymujemy (nóż, pochwa kydexowa oraz paracord) to koszt około 150 złotych, co w aspekcie tylu zalet tego noża jest kwotą relatywnie małą.
Dziękuję Kubie za pomoc w powstaniu tego artykułu.
Pozdrawiam, Piotrek
Autorzy:
Jakub „Garbaty” Szydłowski
Piotr Marczewski

Nasz ekspert w zakresie hipotermii, ekstremalny mors. Jego rekord życiowy to 1:30 godz. w wodzie o temperaturze 2stC oraz pozytywnie zaliczony test w akcji „Oswajamy Mróz” w styczniu 2019 – wszedł do wody o temperaturze 0,14 st.C dwanaście razy po 10 minut w ciągu 12 godzin, spędzając łącznie w przeręblu dwie godziny. Trening przeprowadził nic nie jedząc i nie dostarczając żadnych innych kalorii do ogrzania organizmu. W kwietniu 2019 roku podczas „Bike Ekspo” spędził w komorze -100 st.C (pulsacyjnie -150 st.C) 6 i pół godziny stojąc! – asekurując wielokrotnego rekordzistę Guinnessa Valerjana Romanovskiego podczas bicia kolejnego rekordu.